W czasie epidemii koronawirusa z Polski wyjechało ok. 12 proc. pracowników zagranicznych. Jednak nie wszyscy chcą wracać do swojej ojczyzny. Obecna sytuacja pokazuje, że na polskim rynku pracy umocniła się grupa obcokrajowców związanych z krajem nad Wisłą.
Natalia Myskova, dyrektor rynków zagranicznych w Sanpro Synergy – spółce grupy Impel, która zajmuje się rekrutacją obcokrajowców, zaznacza, iż „sytuacja związana z epidemią ugruntowała podział cudzoziemców pracujących w Polsce na dwie grupy. Wprawdzie czasy, kiedy wszyscy byli traktowani jako tania siła robocza już minęły, to wciąż istnieją osoby, które traktują pracę jako stricte tymczasową i zarobkową. Tacy pracownicy nie są związani z Polską i w razie problemów podejmują decyzje o powrocie do ojczyzny. Druga grupa, coraz liczniejsza, wiąże przyszłość z krajem, w którym pracuje. Jej przedstawiciele są na stanowiskach wysokiego szczebla, wielu z nich znajduje zatrudnienie np. jako eksperci w dochodowej branży IT”.
„Przedstawiciele drugiej grupy uczą się, znają język i mają ambicje. Z perspektywy pracodawców nie różnią się od Polaków. Tacy pracownicy chcą sprowadzać do Polski całe rodziny, znajdować im zatrudnienie, posyłać dzieci do przedszkoli i szkół. Ze wzrostem ich ambicji, rosną oczekiwania i wymagania wobec pracodawców, którzy są coraz bardziej skłonni, aby je spełniać, co daje wymierne korzyści obydwu stronom” – dodaje Natalia Myskova.
Źródło: Interia.pl